piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 12


M
usiałam się przejść. Nie dawałam rady z tym sama. Nie wiedziałam, czy mogłam pójść do Leo, czy mogłam do Camili. To wszystko strasznie się pokomplikowało. Ale wiem jedno. Poznałam niesamowitych ludzi, którzy wprowadzili do mojego życia szczęście i miłość. Postanowiłam pójść do dziewczyn. One są „na bieżąco” w sprawach chłopców, na pewno coś mi poradzą. Z tą wizytą wiązała się inna, gdyż dziewczyny praktycznie całe dnie przesiadywały u chłopców. „No nic, przecież sama chciałam to wszystko rozwiązać” pomyślałam. Poszłam.

Drzwi otworzyła mi Rose, dziewczyna Lou.
- Oooo Olivia. Jak się cieszę, że Cię widzę, wchodź.- to były jej pierwsze słowa jakie powiedziała, a następnie przytuliła mnie bardzo mocno.
- Hej, dziękuję. – weszłam do środka, nic tu się nie zmieniło. Nawet pachniało tak samo.
 Wszyscy, gdy mnie ujrzeli, rzucili się na mnie jakby mnie z rok nie było. Od naszego ostatniego spotkania minął…..  O Boże.! Minął miesiąc. Jak mogłam tak ich zaniedbać.?
Był tam też Zayn. Przywitał mnie skinieniem głowy i poszedł oglądać telewizję.
- Przepraszam chłopcy, ale tak naprawdę to przyszłam do dziewczyn. – powiedziałam, a Niall z Liamem zrobili obrażone miny. Poszłam z dziewczynami do pokoju.

- Co ja mam dalej robić? – zapytałam bezpośrednio. Danielle, Camila i Rose ucichły na chwilę.
- A co uważasz za słuszne.? Zrób to, co ci podpowiada serce kochanie – Czasem myślałam, że Danielle jest jakoś spokrewniona z Liamem. Obydwoje dawali świetne rady.
- Tylko, że ja nie wiem co jest słuszne. Kocham go, ale z drugiej strony czuję ten ból.
Nie wytrzymałam, rozpłakałam się. Wszystkie emocje puściły i nie mogłam nad sobą zapanować. Dziewczyny pocieszały mnie jak mogły. Camila przyniosła nawet ciasteczka.
Po jakiś dwóch godzinach płakania poczułam się zmęczona. Chyba troszeczkę przysnęłam.


- A gdzie Olivia.? – zapytał Harry, gdy dziewczyny zeszły do salonu.
- Poszła spać, była bardzo zmęczona.
Zayn nagle wstał i powiedział, że idzie do kuchni po popcorn. Horan chciał iść z nim, lecz ten powiedział, że sobie poradzi. Tylko kuchnia nie znajduje się na piętrze. Zayn poszedł do Liv. Otworzył cichutko drzwi i ujrzał ją, śpiącą, niewinną. Położył się koło niej, brakowało mu jej bliskości, zapachu, wszystkiego. Gdy bawił się jej włosami, zauważył ślady po łzach na jej policzkach. „Czemu płakała”.? Poszedł do Danielle.
- Dan, nie wiesz dlaczego Liv płakała.?
- Tak, wiem. Ona chce wrócić Zayn. Nadal Cię kocha. Bądź dla niej dobry. To niewiele.


Gdy się obudziłam, był środek nocy. Spostrzegłam smukła sylwetkę, ułożoną obok mnie. To był ON. Ta postać ze snu, która leżała w kałuży krwi to był ON. ! Wiedziałam, że skądś ją znałam. Przyjrzałam się jej uważnie.
- O Matko.! – krzyknęłam przerażona, a chłopak się obudził. – Zayn co ty robisz ze mną w jednym łóżku.?
- Ekhm co Ty robisz w moim łóżku?
Faktycznie, byłam w jego pokoju, w jego łóżku.
- Przepraszam, przyszłam porozmawiać z dziewczynami i widocznie zasnęłam. – powiedzieć mu, czy nie, powiedzieć, czy nie… Pani stojąca przy siódemce jego mać.! Powiem. - Wiesz, przemyślałam sobie to wszystko i chyba chcę spróbować jeszcze raz.
- Naprawdę.? Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę. Czekałem, tak jak obiecałem.
Przytuliłam się do niego. Tak, tego mi zdecydowanie brakowało. Położyliśmy się i razem odpłynęliśmy w objęcia Morfeusza.

Rano obudziłam się bardzo wyspana i szczęśliwa. Popatrzyłam na miejsce obok mnie. Już nie było puste, zajmował je MÓJ mężczyzna. Zaczęłam delikatnie go łaskotać. Nic, spał jak zabity. Zrezygnowana odwróciłam się do niego plecami i próbowałam dalej usnąć. Zayn złapał mnie w pasie, i zaczął całować po szyi.
- Już nie śpię kochanie – powiedział uśmiechnięty i powrócił do tego, co robił.
- Ahahah idioto to łaskocze. Przestań. – śmiałam się i błagałam, ale ten nie przestawał.
W końcu wyrwałam się z jego uścisku i ruszyłam pędem po schodach na dół. Mulat pobiegł za mną, ganialiśmy się po całym domu.  Niestety, w kuchni mnie dopadł.
- Nie ładnie tak uciekać, zostaniesz strasznie ukarana. – po tych słowach przyciągnął mnie do siebie i połączył nasze usta. To był nasz pierwszy pocałunek od ponad miesiąca.

- Ekks, widzę, że już wszystko w porządku. – Harry zaśmiał się, widząc naszą reakcję.
Szybko odkleiliśmy się od siebie, a Harold pognał powiedzieć, że nas przyłapał wszystkim domownikom. Nie obyło się bez komentarzy i śmiechów ku naszemu zażenowaniu. Ale czy nie właśnie za to ich kocham.? Tak, to są moi prawdziwi przyjaciele, taka mała rodzina.

------------------------------------------------------------------------
Małe ogłoszenia.;) ZAWIESZAM bloga na czas nieokreślony z powodu braku czasu. 
Wiem, wiem ale ilość czytelników też nie zachwyca ;<  To chyba na tyle. Xxx :*

piątek, 2 listopada 2012

C.D. 11


S

tałam przed drzwiami domu chłopaków i nie wiedziałam co zrobić. Miałam pustkę w głowie, totalną.  Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich…

Stanął w nich Niall. Blondyn wybawił mnie tak jakby z opresji i otworzył drzwi zanim cokolwiek zrobiłam.
- Cześć beauty. –przytulił się na powitanie i wpuścił mnie do środka.
- Hej, jest Zayn.? Chciałabym z nim porozmawiać.
- Nie radzę, zamknął się w pokoju od czasu waszej kłótni i nie wychodzi z niego.- Daddy zawsze ma na poczekaniu jakieś rady. Jak oni by sobie bez niego poradzili.?
- Ale to jest ważne. Chciałam sobie z nim wszystko wyjaśnić. To idę.
Chłopcy coś jeszcze mówili, ale ich nie słuchałam.

Zapukałam. Cisza. Zapukałam głośniej. Znowu cisza.
- Zayn w tej chwili masz mi otworzyć te drzwi, grzecznie proszę - zdenerwowana powiedziałam. Nic. – Zayn porozmawiajmy, proszę. Zależy mi.
Ostatnio na wielu osobach mi zależy – pomyślałam. Po tych słowach drzwi lekko się otworzyły. Weszłam niepewnie. Zayn leżał na łóżku, miał ponad trzydniowy zarost i smutne oczy. Miał na sobie moją koszulkę z napisem „I love DJ Malik”. W sumie to już nie wiem czy jest moja.  „Słodko” tylko to przebiegło mi przez myśl.
- Proszę wejdź. Więc chcesz porozmawiać tak.?
- Tak. Na początku przepraszam, że nie dałam Ci wyjaśnić jak to było z tym czymś. Znaczy z  tą Perrie. –od razu się poprawiłam –Więc chyba chciałabym poznać prawdę Zayn.


Usiadłam na brzegu łóżka i czekałam na reakcję chłopaka. Przyglądał mi się. Dokładnie ilustrował moją twarz, jakby chciał wyczytać z niej odpowiedź. Odwróciłam  wzrok.
- No więc to tylko koleżanka jak mówiłem. Nic nas nie łączy, pocieszałem ją bo zerwał z nią chłopak. Jej oczy były podobne do Twoich dlatego tak się zapatrzyłem. Jesteś jedyną kobietą, którą kocham, nigdy bym Cię nie skrzywdził, uwierz mi proszę. – mówił z taką melancholią, że aż chciało mu się wierzyć.
-Zayn, prawdę. Ja chcę prawdę. – powiedziałam łamiącym się głosem.
Jego twarz zdawała się mówić prawdę. W jego oczach widziałam tylko smutek i żal.
- Ale to jest prawda Liviś. Chciałbym, żebyśmy byli razem. Brakuje mi naszych wygłupów, Twoich cudownych pocałunków, patrzenia sobie w oczy. Wiesz jak patrzyłem Ci w oczy zawsze wyczytywałem z nich nie dozgonną miłość. Nie wiem czy do mnie, czy do kogoś innego, ale to na pewno była miłość. Chciałabyś, żeby to wszystko zniknęło.? Bo ja nie i wydaje mi się, że ty też nie.
Zayn zaczął się zbliżać do mnie z zawrotną prędkością. Nie zdążyłam się dobrze obejrzeć a już był przy mnie.
- Daj nam szansę. – wyszeptał mi do ucha. Jego oddech delikatnie łaskotał moją szyję. Poczułam się jak za starych czasów. Tak bezpiecznie. Nagle Zayn odsunął się i ..  zaśmiał się.!
- Nadal Ci zależy, to widać. – w jego oczach igrały ze sobą małe iskierki zemsty chyba.
Nie spodziewałam się tego po nim. To takie trochę chamskie w stosunku do mnie.
- Nie spodziewałam się takiej przebiegłości po Tobie. Poczekasz sobie jeszcze trochę na odpowiedź. Do zobaczenia Zayn.
Wyszłam, nie mogłam tam dłużej usiedzieć. Ta koszulka strasznie mnie rozpraszała. Specjalnie ją założył, wiem to. Ale ja się nie poddam. Olivia Collins nigdy się nie poddaje.
---------------------------------------------------------
Net mi nawala i jak zauważyliście dawno nie dodałam rozdziału. Martwi mnie jedynie ilość komentarzy ;<. No nic, buziaki xxx :*

piątek, 19 października 2012

wtorek, 9 października 2012

Imagin


Siedziałam na parapecie, otulona kocykiem i popijałam kakao. Rozmyślałam o tym, co było, jest i mam nadzieję będzie pomiędzy mną a NIM. Czy to prawda, że stara miłość nie rdzewieje.? Nie sądzę. Nie lubię aż takich sentymentów. W słuchawkach leciało „Torn”. Łzy mimowolnie zaczęły lecieć po moich policzkach. Nagle dostałam smsa „ spotkajmy się w naszym miejscu”, Nadawcą był ON. „Czego chce?” pomyślałam. Nagle przypomniało mi się to miejsce i tyle magicznych chwil z nim związanych. Nasze pierwsze spotkanie, pierwsze spojrzenie w oczy, motylki w brzuchu…to wszystko uświadomiło mi jak nam było razem dobrze. No właśnie jak BYŁO. Bałam się, nie wiedziałam czego chce. Zdecydowałam się pójść. A jednak : serce jeszcze coś czuje. Ubrałam kurtkę, buty i założyłam szalik.
- Wychodzę.! – krzyknęłam. Szłam w tak dobrze znanym mi kierunku. Z każdym kolejnym krokiem byłam coraz bardziej niepewna, niezdecydowana. W jednej chwili chciałam się po prostu zawrócić, pobiec jak najdalej od tego miejsca. Wyrzuciłam szybko te myśli z mojej głowy. Szłam pewnie, spokojnie mimo, że tak się nie czułam. Gdy byłam już na miejscu, nikogo nie było. Zastałam tylko pustkę, ciemność i głuchość. „co jest grane?” tylko tyle pomyślałam, bo usłyszałam szept koło mojego ucha.
- A jednak przyszłaś, nie sądziłem że to zrobisz.
- Czego chcesz.?- zapytałam, a on tylko cicho się zaśmiał.
- Chcę nas Liv, nas. Nie Ciebie i mnie, tylko nas.
 Nagle chłopak zaczął się rozmazywać, wszystko zaczęło tracić barwy. Zostałam sama.
„CZEMU MI TO ROBISZ.?!” wykrzyczałam i jak mała dziewczyna osunęłam się na ziemię.
Łzy strumieniami leciały mi po policzkach. Czemu to wszystko jest takie niesprawiedliwe.? Już była nadzieja, że się pogodzimy, wrócę do tych silnych ramion, w których czułam się tak bezpiecznie. Na nowo poczuję ten zapach, posmakuje tych ust. Ale zapomniałam o jednym… „nadzieja matką głupich” jak to mówią. Szłam przez tę ciemność, słyszałam tylko cieche śmiechy i szepty, ale nikogo nie widziałam. Bałam się, zaczęłam biec. Głosy stawały się coraz głośniejsze, śmiechy bardziej szydercze. Potknęłam się o jakiś przedmiot, nie widziałam dokładnie co to było. Odwróciłam się. Leżał na ziemi w kałuży krwi. Uklęknęłam nad nim, zaczęłam go szarpać, prosić żeby wstał. Spojrzał na mnie i wychrypiał „kocham Cię”. Powoli zaczął iść do oślepiającego światła. „Nie idź tam.! To cię zabije.! Krzyczałam, chciałam pobiec ale ktoś mnie trzymał.
- nic już nie poradzisz, tak musiało być. Idź do domu, już nic tu po Tobie.
Nie wiedziałam kto to był, widziałam tego chłopaka pierwszy raz na oczy. Posłuchałam go, poszłam do domu. Tylko, że wszystko zaczęło dziać się od nowa …
--------------------------------------------------------------------------------
Po pierwsze, przepraszam że mnie tak długo nie byłoo. Naprawdę jest mi smutno, ale obiecuję, że się poprawię.;)
Jak myślicie, kim jest tajemniczy "On" i kto powstrzymał Liv.? Odpowiedź już w następnym rozdziale.
buziaki :* xxx

czwartek, 16 sierpnia 2012

jeej

Jeeej dziękuję Wam za ponad 1000 wejść.! Jesteście kochani :*


A teraz tak na marginesie to nie wiem czy dalej pisać bloga. 

JEŻELI BĘDZIESZ CZYTAŁ / CZYTAŁA SKOMENTUJ  TEN POST. xxx :*

piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 11


P
ierwszą osobą, która przyszła mi na myśl był Leo. Jesteśmy przyjaciółmi za czasów przedszkola. Ufam mu. Mieliśmy swoje lepsze i gorsze dni, ale zawsze wszystko się wyjaśniało. Pukałam, ale nikt nie otwierał, pociągnęłam za klamkę, zamknięte. „Co jest.?” pomyślałam i ruszyłam w jakimś kierunku. Nie miałam komu się wygadać, nie lubię takich sytuacji. Wiem.! Zadzwonię do dziewczyn, one mi coś poradzą. Z Dan, Rose i Cam umówiłam się w kawiarence nieopodal.


- Wysłuchaj tego co ma do powiedzenia. – Dan ma chyba rację.- Wiesz ile razy kłóciłam się z Liamem.? Z milion, ale zawsze go wysłuchałam i okazało się, że nie miałam się o co kłócić.
- Tak, ja z Hazzą wyjaśniłam sobie sprawę z Caroline i teraz wszystko jest w porządku.
-  Tak, ale wy nic nie rozumiecie. ON MI SIĘ OŚWIADCZYŁ.!!- nie wytrzymałam, musiałam im powiedzieć.
 Wszystkie wpatrywały się we mnie jakbym była jakaś chora psychicznie albo gorzej.
- Jesteście dobraną parą, na pewno się między Wami ułoży. –Rose pierwszy raz tego wieczoru zabrała samowolnie głos.  Nie wiem co bym bez nich zrobiła.
- Dziękuję za wszystko, kocham was. A teraz spadam wyjaśnić tę sprawę. „Mam nadzieję” dodałam w duchu.


Nie poszłam jednak od razu do Zayna. Chciałam się upewnić, czy Leo jest już w domu. Bardzo chciałam z nim porozmawiać, zobaczyć co on ma do powiedzenia na ten temat.
Drzwi były otwarte. „Uff, jest.” pomyślałam. Bałam się panicznie, ale zapukałam.
- O Liv. Hej.! – nie zabrzmiało to jakby się ucieszył z mojej wizyty.
- Cześć. Możemy porozmawiać.?
- Tak, jasne. Zapraszam.
Weszłam do domu Leo. Zawsze czułam się tu jak u siebie. Jako mała dziewczynka przychodziłam tu piec ciastka z jego mamą. Szkoda, że te czasy już nie wrócą.
- Potrzebuję Twojej pomocy Leo. – powiedziałam na wstępie.
- Od kiedy to Olivia Collins lub jak wolisz Malik potrzebuje mojej pomocy.? – zapytał ironicznie, a mnie to zabolało. Bardzo.
- O co Ci chodzi.?  Przecież jesteśmy przyjaciółmi, zawsze mogłam na Ciebie liczyć, czyż nie tak.? – odpysknęłam, a zabrzmiało to bardziej szorstko niż zamierzało.
- Oddaliliśmy się od siebie Vivka. – użył zdrobnienia z przedszkola. Szykuje się poważna rozmowa. Zawsze tak do mnie mówił, jak go zraniłam lub jak się „kłóciliśmy”.
- Ja tak nie czuję. Zawsze byliśmy, jesteśmy i będziemy przyjaciółmi. Ale przyszłam, żeby porozmawiać Leo. Zayn mnie chyba zdradził. – to zdanie zabrzmiało dziwnie w moich ustach, a na twarzy Leo wywołało połączenie szoku i zadowolenia.
- Oh, Pan Doskonały nabroił.? Zawsze wiedziałem, że jest nieodpowiedni dla Ciebie. Może opowiesz mi jak to było.?- to mówiąc zaprowadził mnie do salonu, w którym były nasze ciasteczka. Nic już nie rozumiem. Najpierw zdrobnienie, teraz ciastka. Co on knuje.?

Opowiedziałam Leo jak to było. Jak zobaczyłam artykuł w sklepie, o kłótni z Zaynem i jego oświadczynach. O tym jak się dziecinnie tłumaczył …. i rozpłakałam się. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Łzy same poleciały mi z policzków. Leo przygarnął mnie do siebie i delikatnie huśtał, mówiąc, że wszystko będzie w porządku. Uwierzyłam mu.
- Ale Leo, co ja mam teraz zrobić.? – zapytałam przez łzy. Chłopak nie odpowiedział. Popatrzył mi w oczy i delikatnie musnął moje usta swoimi. Potem co raz śmielej całował, aż w końcu nie wytrzymałam i oddałam pocałunek. „Co ja robię.?!” pomyślałam i odepchnęłam Leo.
- Co ty wyprawiasz Leo.?! Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele tak się nie całują. Przyjaciele w ogóle się nie całują. – wykrzykiwałam to i wiele innych rzeczy.
- Przepraszam – powiedział cicho. – nie chciałem samo tak wyszło, jakoś.
- Samo wyszło.!? Leo takie rzeczy same nie „wychodzą” do cholery.-wkurzyłam się.
- Posłuchaj mnie Vivka. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Pamiętasz sytuację z budyniem w przedszkolu.? – na to wspomnienie złe emocje uleciały i mimowolnie się uśmiechnęłam, pamiętając jak oddał mi swój ulubiony budyń, mówiąc, że go nie lubi.- albo jak Zayn cię pocałował a ja się wkurzyłem.? Byłem zazdrosny, że on był pierwszy. Pamiętam jak mówiłaś mi o swoim idealnym pierwszym pocałunku i wtedy postanowiłem, że będę pierwszy i ze mną przeżyjesz swój pierwszy pocałunek.
- Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz.?
- Nie wiem, bałem się, że mnie odrzucisz.
- Ja też się w tobie kochałam Leo. Kiedyś wprawdzie, ale kochałam. W trzeciej klasie podstawówki dostałeś walentynkę od tajemniczej wielbicielki. To byłam ja. Widziałam, że nie odwzajemniasz mojego uczucia i „wypleniłam” je z siebie.
To był chyba szok dla Leo. Słuchał jak zaczarowany i nie wiedział co zrobić, co powiedzieć. Ale nie mogę z nim być. To uczucie już znikło, a to do Zayna chyba jeszcze nie.
- Przepraszam Leo, ale ja już nie czuję tego samego co ty do mnie. Udawajmy, że tego pocałunku nie było i nadal bądźmy przyjaciółmi. Zależy mi na tobie, bo TY jeden potrafisz mi dobrze poradzić.
- Zgoda. A teraz idź do Pana Doskonałego i wyjaśnijcie sobie wszystko. Tworzycie niezłą parę, wiesz.?
Uśmiechnęłam się i na odchodne pocałowałam Leo w policzek. Może ma rację.?


Stałam przed drzwiami domu chłopaków i nie wiedziałam co zrobić. Miałam pustkę w głowie, totalną.  Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich…

-----------------------------------------------------------------
Dodałam trochę dłuższy, bo wyjeżdżam na obóz.;) Mam nadzieję, że wam się spodoba i cóż skomentujecie.;) buziaki xxx :*

czwartek, 5 lipca 2012

rozdział 10


Dziś idę z Camilą na zakupy. Dawno nigdzie razem nie wychodziłyśmy. Ja byłam zajęta Zaynem a ona Harrym. Cieszę się, że jej się ułożyło. Mam zamiar dobrze się bawić i nie martwić o nic. Z takimi myślami poszłam na śniadanie. Przy stole siedzieli wszyscy oprócz oczywiście mnie. No prawie wszyscy. Zayn robił jajecznicę. Zdziwiłam się, bo do gotowania był zawsze ostatni. Pocałowałam go na powitanie i zajęłam miejsce przy stole. Liam patrzył na mnie jakoś tak dziwnie. To pewnie przez wczorajszą sytuację.

- Cam o której idziemy.? –zapytałam Camili która miała widocznie lepszy humor niż wczoraj. Ciekawe czym Hazza ją „uraczył”.
- Za jakąś godzinkę. Dziewczyny też mogą z nami iść.? Chciałabym się bardziej zapoznać.
- Tak, jasne. To co El, Dan i Rose za godzinę.?
Wszystkie chórem odpowiedziały „tak” i z uśmiechem na twarzach poszły się szykować. Podeszłam do Zayna i mocno się przytuliłam. Kochałam jego perfumy, takie męskie. Staliśmy tak jeszcze trochę, ale stwierdziłam, ze nie będę miała czasu na przebranie się i odkleiłam się.


Po jakiejś godzinie byłyśmy już w samochodzie. Nasz cel: centrum handlowe i dobra kawa.
Kupiłam sobie szorty z flagą Wielkiej Brytanii, koszulkę z napisem „I love Dj Malik” i fioletowe buty na platformie. Przechodziłyśmy właśnie obok małego sklepiku z prasą, gdy zauważyłam ciekawy materiał. Nagłówek głosił: „Nowa miłość.”. Na zdjęciu była jakaś blondynka w objęciach Zayna. Patrzyli sobie w oczy i uśmiechali się.
- Dziwne, nie przypominam sobie bym ostatnio farbowała włosy na blond. – powiedziałam dziewczynom. Były w takim samym szoku jak ja. Czytając artykuł dowiedziałam się, ze tajemnicza dziewczyna to Perrie i jest w zespole Little Mix, który również brał udział w X Factorze. Poczułam się dotknięta, przecież wszystko układało się dobrze. Nie rozumiem.
Dziewczyny nie dały mi się długo smucić i poszłyśmy na pyszną kawę. Potem zaciągnęły mnie siłą do salony piękności. Szczerze to powinnam tam dawno zajrzeć i to sama.


Wyglądałam nieziemsko. Miałam lekkie fale zamiast prostych włosów. Panie zrobiły mi makijaż, który sama bym nie wybrała. Mianowicie smokie eyes, usta miałam w kolorze delikatnego różu a policzki muśnięte lekko bronzerem. Pierwszy raz od bardzo dawna założyłam sukienkę. Biała w kwiecisty wzór, idealna. Buty na platformie koloru brudnego różu. Jednak cały czas myślałam o zdradzie Zayna, jego zachowaniu gdy będzie się tłumaczył, cały czas myślałam o nim i o NASZYM           szczęściu. Chciałam mieć to już za sobą.

-Ale to nie tak.! Livuś uwierz mi.! Olivka błagam. To tylko koleżanka serio. – Zayn wyglądał tak żałośnie, że aż było mi go szkoda.
- Jeszcze wczoraj bym Ci uwierzyła. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Czasem miałam wrażenie, że byłeś zbyt dobry, zbyt opiekuńczy. Jaka byłam naiwna.
Myśli kłębiły się w mojej głowie. Nie wiedziałam czy mu wybaczyć i poczuć się bezpiecznie w jego ramionach, czy odejść i cierpieć zadając mu ból.
- Pogadajmy – zadecydowałam w końcu.
Poszliśmy do sypialni Zayna.  Wróciły wszystkie wspomnienia. Jak mnie przyłapał, przytulił, całował. Już wiem czego mi nie powiedział.! To musiało być coś związanego z blond Perrie.
- Daj mi pięć minut, serio. No więc tak: to tylko koleżanka, na zdjęciu to wygląda inaczej ale ja ją TYLKO pocieszałem. Zerwała z chłopakiem.
- I dlatego musisz ją tulić i patrzeć jej w oczy jak zakochany nastolatek.?! – przerwałam.
- Miałaś nie przerywać. Olivka nigdy bym Cię nie zdradził, uwierz mi. Jesteś pierwszą, w której jestem zakochany na zabój. Popatrz oto dowód. –mówiąc to wyjął czerwone, aksamitne pudełeczko z pierścionkiem w środku.- Cały czas mi zależy, ale to tylko i wyłącznie od Ciebie zależy czy będziemy razem, weźmiemy ślub, będziemy mieli gromadkę pięknych dzieci, duży dom i oczywiście szczęście.
Oczy mi się zaszkliły. Byłam w kompletnej rozterce, nie wiedziałam co mam zrobić.
- Potrzebuję czasu. Rozstańmy się na jakiś czas.
Wychodząc z pokoju rzuciłam chłopakowi bluzkę kupioną w centrum ze sławetnym napisem „I love Dj Malik” i powiedziałam coś, czego nie miałam w planach.
- Kocham Cię Zayn. Pamiętaj. – i wybiegłam zapłakana. Co ja do cholery powiedziałam.?!

Przyjaciele pocieszali mnie jak mogli. Harry zrobił mi kakao, Niall podzielił się nawet paluszkami w czekoladzie. Mam najlepszych przyjaciół pod słońcem.
Przypomniało mi się co zawsze powtarzał mi dziadek: „Miłość jest kwiatem róży, a przyjaźń wierzbą płaczącą, lecz wierzba oprze się burzy, a różę wierzby roztrącą”.
Dam Liv czas. Nie będę spotykał się z żadną dziewczyną aby jej udowodnić, że mi zależy. Chyba nigdy nie przestanę jej kochać. Dowiedziałem się, że u Louisa i Rose wszystko w porządku. Lou kupił swojej dziewczynie naszyjnik z zawieszką „ L&R”. Słodkie.
Danielle niedługo wraca do Mediolanu na pokaz a Camila zostaje z Harrym. Cieszę się ich szczęściem. Niall ma najlepiej i najgorzej. Jest bez dziewczyny. Nie ma problemów z zazdrością i to dobry aspekt, ale czasem brakuje mu miłość chociaż nie przyznaje się do tego.

Doszedłem do wniosku, że jeśli się kogoś kocha to trzeba pozwolić mu odejść, nawet jeśli to będzie cholernie bolało.
-----------------------------------------------------------------------
Długo mnie nie było-brak neta -,- Mam nadzieję, że spodoba Wam się rozdział.;) Ilość komentarzy nie zachwyca, smutno. Buziaki xxx :*