piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 11


P
ierwszą osobą, która przyszła mi na myśl był Leo. Jesteśmy przyjaciółmi za czasów przedszkola. Ufam mu. Mieliśmy swoje lepsze i gorsze dni, ale zawsze wszystko się wyjaśniało. Pukałam, ale nikt nie otwierał, pociągnęłam za klamkę, zamknięte. „Co jest.?” pomyślałam i ruszyłam w jakimś kierunku. Nie miałam komu się wygadać, nie lubię takich sytuacji. Wiem.! Zadzwonię do dziewczyn, one mi coś poradzą. Z Dan, Rose i Cam umówiłam się w kawiarence nieopodal.


- Wysłuchaj tego co ma do powiedzenia. – Dan ma chyba rację.- Wiesz ile razy kłóciłam się z Liamem.? Z milion, ale zawsze go wysłuchałam i okazało się, że nie miałam się o co kłócić.
- Tak, ja z Hazzą wyjaśniłam sobie sprawę z Caroline i teraz wszystko jest w porządku.
-  Tak, ale wy nic nie rozumiecie. ON MI SIĘ OŚWIADCZYŁ.!!- nie wytrzymałam, musiałam im powiedzieć.
 Wszystkie wpatrywały się we mnie jakbym była jakaś chora psychicznie albo gorzej.
- Jesteście dobraną parą, na pewno się między Wami ułoży. –Rose pierwszy raz tego wieczoru zabrała samowolnie głos.  Nie wiem co bym bez nich zrobiła.
- Dziękuję za wszystko, kocham was. A teraz spadam wyjaśnić tę sprawę. „Mam nadzieję” dodałam w duchu.


Nie poszłam jednak od razu do Zayna. Chciałam się upewnić, czy Leo jest już w domu. Bardzo chciałam z nim porozmawiać, zobaczyć co on ma do powiedzenia na ten temat.
Drzwi były otwarte. „Uff, jest.” pomyślałam. Bałam się panicznie, ale zapukałam.
- O Liv. Hej.! – nie zabrzmiało to jakby się ucieszył z mojej wizyty.
- Cześć. Możemy porozmawiać.?
- Tak, jasne. Zapraszam.
Weszłam do domu Leo. Zawsze czułam się tu jak u siebie. Jako mała dziewczynka przychodziłam tu piec ciastka z jego mamą. Szkoda, że te czasy już nie wrócą.
- Potrzebuję Twojej pomocy Leo. – powiedziałam na wstępie.
- Od kiedy to Olivia Collins lub jak wolisz Malik potrzebuje mojej pomocy.? – zapytał ironicznie, a mnie to zabolało. Bardzo.
- O co Ci chodzi.?  Przecież jesteśmy przyjaciółmi, zawsze mogłam na Ciebie liczyć, czyż nie tak.? – odpysknęłam, a zabrzmiało to bardziej szorstko niż zamierzało.
- Oddaliliśmy się od siebie Vivka. – użył zdrobnienia z przedszkola. Szykuje się poważna rozmowa. Zawsze tak do mnie mówił, jak go zraniłam lub jak się „kłóciliśmy”.
- Ja tak nie czuję. Zawsze byliśmy, jesteśmy i będziemy przyjaciółmi. Ale przyszłam, żeby porozmawiać Leo. Zayn mnie chyba zdradził. – to zdanie zabrzmiało dziwnie w moich ustach, a na twarzy Leo wywołało połączenie szoku i zadowolenia.
- Oh, Pan Doskonały nabroił.? Zawsze wiedziałem, że jest nieodpowiedni dla Ciebie. Może opowiesz mi jak to było.?- to mówiąc zaprowadził mnie do salonu, w którym były nasze ciasteczka. Nic już nie rozumiem. Najpierw zdrobnienie, teraz ciastka. Co on knuje.?

Opowiedziałam Leo jak to było. Jak zobaczyłam artykuł w sklepie, o kłótni z Zaynem i jego oświadczynach. O tym jak się dziecinnie tłumaczył …. i rozpłakałam się. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Łzy same poleciały mi z policzków. Leo przygarnął mnie do siebie i delikatnie huśtał, mówiąc, że wszystko będzie w porządku. Uwierzyłam mu.
- Ale Leo, co ja mam teraz zrobić.? – zapytałam przez łzy. Chłopak nie odpowiedział. Popatrzył mi w oczy i delikatnie musnął moje usta swoimi. Potem co raz śmielej całował, aż w końcu nie wytrzymałam i oddałam pocałunek. „Co ja robię.?!” pomyślałam i odepchnęłam Leo.
- Co ty wyprawiasz Leo.?! Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele tak się nie całują. Przyjaciele w ogóle się nie całują. – wykrzykiwałam to i wiele innych rzeczy.
- Przepraszam – powiedział cicho. – nie chciałem samo tak wyszło, jakoś.
- Samo wyszło.!? Leo takie rzeczy same nie „wychodzą” do cholery.-wkurzyłam się.
- Posłuchaj mnie Vivka. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Pamiętasz sytuację z budyniem w przedszkolu.? – na to wspomnienie złe emocje uleciały i mimowolnie się uśmiechnęłam, pamiętając jak oddał mi swój ulubiony budyń, mówiąc, że go nie lubi.- albo jak Zayn cię pocałował a ja się wkurzyłem.? Byłem zazdrosny, że on był pierwszy. Pamiętam jak mówiłaś mi o swoim idealnym pierwszym pocałunku i wtedy postanowiłem, że będę pierwszy i ze mną przeżyjesz swój pierwszy pocałunek.
- Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz.?
- Nie wiem, bałem się, że mnie odrzucisz.
- Ja też się w tobie kochałam Leo. Kiedyś wprawdzie, ale kochałam. W trzeciej klasie podstawówki dostałeś walentynkę od tajemniczej wielbicielki. To byłam ja. Widziałam, że nie odwzajemniasz mojego uczucia i „wypleniłam” je z siebie.
To był chyba szok dla Leo. Słuchał jak zaczarowany i nie wiedział co zrobić, co powiedzieć. Ale nie mogę z nim być. To uczucie już znikło, a to do Zayna chyba jeszcze nie.
- Przepraszam Leo, ale ja już nie czuję tego samego co ty do mnie. Udawajmy, że tego pocałunku nie było i nadal bądźmy przyjaciółmi. Zależy mi na tobie, bo TY jeden potrafisz mi dobrze poradzić.
- Zgoda. A teraz idź do Pana Doskonałego i wyjaśnijcie sobie wszystko. Tworzycie niezłą parę, wiesz.?
Uśmiechnęłam się i na odchodne pocałowałam Leo w policzek. Może ma rację.?


Stałam przed drzwiami domu chłopaków i nie wiedziałam co zrobić. Miałam pustkę w głowie, totalną.  Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich…

-----------------------------------------------------------------
Dodałam trochę dłuższy, bo wyjeżdżam na obóz.;) Mam nadzieję, że wam się spodoba i cóż skomentujecie.;) buziaki xxx :*

1 komentarz: