Siedziałam na
parapecie, otulona kocykiem i popijałam kakao. Rozmyślałam o tym, co było, jest
i mam nadzieję będzie pomiędzy mną a NIM. Czy to prawda, że stara miłość nie
rdzewieje.? Nie sądzę. Nie lubię aż takich sentymentów. W słuchawkach leciało „Torn”.
Łzy mimowolnie zaczęły lecieć po moich policzkach. Nagle dostałam smsa „
spotkajmy się w naszym miejscu”, Nadawcą
był ON. „Czego chce?” pomyślałam. Nagle
przypomniało mi się to miejsce i tyle magicznych chwil z nim związanych. Nasze
pierwsze spotkanie, pierwsze spojrzenie w oczy, motylki w brzuchu…to wszystko
uświadomiło mi jak nam było razem dobrze. No właśnie jak BYŁO. Bałam się, nie
wiedziałam czego chce. Zdecydowałam się pójść. A jednak : serce jeszcze coś
czuje. Ubrałam kurtkę, buty i założyłam szalik.
- Wychodzę.! –
krzyknęłam. Szłam w tak dobrze znanym mi kierunku. Z każdym kolejnym krokiem
byłam coraz bardziej niepewna, niezdecydowana. W jednej chwili chciałam się po
prostu zawrócić, pobiec jak najdalej od tego miejsca. Wyrzuciłam szybko te
myśli z mojej głowy. Szłam pewnie, spokojnie mimo, że tak się nie czułam. Gdy byłam
już na miejscu, nikogo nie było. Zastałam tylko pustkę, ciemność i głuchość. „co
jest grane?” tylko tyle pomyślałam, bo
usłyszałam szept koło mojego ucha.
- A jednak przyszłaś,
nie sądziłem że to zrobisz.
- Czego chcesz.?-
zapytałam, a on tylko cicho się zaśmiał.
- Chcę nas Liv, nas. Nie
Ciebie i mnie, tylko nas.
Nagle chłopak zaczął się rozmazywać, wszystko
zaczęło tracić barwy. Zostałam sama.
„CZEMU MI TO ROBISZ.?!”
wykrzyczałam i jak mała dziewczyna osunęłam się na ziemię.
Łzy strumieniami leciały
mi po policzkach. Czemu to wszystko jest takie niesprawiedliwe.? Już była
nadzieja, że się pogodzimy, wrócę do tych silnych ramion, w których czułam się
tak bezpiecznie. Na nowo poczuję ten zapach, posmakuje tych ust. Ale
zapomniałam o jednym… „nadzieja matką głupich” jak to mówią. Szłam przez tę ciemność,
słyszałam tylko cieche śmiechy i szepty, ale nikogo nie widziałam. Bałam się,
zaczęłam biec. Głosy stawały się coraz głośniejsze, śmiechy bardziej szydercze.
Potknęłam się o jakiś przedmiot, nie widziałam dokładnie co to było. Odwróciłam
się. Leżał na ziemi w kałuży krwi. Uklęknęłam nad nim, zaczęłam go szarpać, prosić
żeby wstał. Spojrzał na mnie i wychrypiał „kocham Cię”. Powoli zaczął iść do
oślepiającego światła. „Nie idź tam.! To cię zabije.! Krzyczałam, chciałam
pobiec ale ktoś mnie trzymał.
- nic już nie
poradzisz, tak musiało być. Idź do domu, już nic tu po Tobie.
Nie wiedziałam kto to
był, widziałam tego chłopaka pierwszy raz na oczy. Posłuchałam go, poszłam do
domu. Tylko, że wszystko zaczęło dziać się od nowa …
--------------------------------------------------------------------------------
Po pierwsze, przepraszam że mnie tak długo nie byłoo. Naprawdę jest mi smutno, ale obiecuję, że się poprawię.;)
Jak myślicie, kim jest tajemniczy "On" i kto powstrzymał Liv.? Odpowiedź już w następnym rozdziale.
buziaki :* xxx
Dobra, długo cię nie było, ale powrót jak najbardziej okej. Super czekam na next
OdpowiedzUsuńej dobreee, pisz dalej :)
OdpowiedzUsuń